Historia May
Nazywam się May i mam 41 lat. Całe życie zmagałąm się z ostrym PTSD i bardzo się starałam normalnie funkcjonować. Całe życie towarzyszyły mi silna depresja, lęki, dezorientacja, bóle ciała – bez przerwy. Próbowałam praktycznie wszystkiego, od różnego rodzaju terapii, antydepresantów, antypsychotyków, po dostępne w tym czasie na rynku leki przeciwlękowe. Spędziłam również chwilę w zakładzie psychiatrycznym, gdzie również nie potrafili mi pomóc. Próbowałam ćwiczeń, medytacji oraz różnych leków ziołowych – nic nie działało. Zmieniłam całe moje życie, próbowałam nowych diet, jogi i medytacji każdego dnia, i choć znacznie to pomagało, nie wystarczało. Nadal regularnie chorowałam.
Jakieś 10 miesięcy temu moja ciało uległo presji życia i nie poradziło sobie z z gromadzącymi się przez lata problemami, moje ciało zaczęło mi dokuczać coraz bardziej.
Zaczęłam dostawać ataków, w trakcie których nie mogłam mówić, byłam sparaliżowana, traciłam przytomność oraz pojawiały się niewielkie drgawki. Tułałam się od szpitala do szpitala, wykonując różne testy, po których przewidywali wszystko: od zakrzepów krwi w mózgu jako początków stwardnienia rozsianego po epilepsję.
Moja diagnoza: psychogenne napady rzekomopadaczkowe
Po 8 miesiącach dręczących mnie niepewności w końcu zostałam zdiagnozowana – psychogenne napady rzekomopadaczkowe (PNES). Przebiega podobnie jak epilepsja, ale powstaje w wyniku bardzo silnego stresu, w moim przypadku stres związanego z PTSD. Jeszcze 14 dni temu mój ból był na tyle silny, że przez większość czasu leżałam przykuta do łóżka. Nie mogłam być wtedy sama. Kilka razy dziennie podczas ataków dusiłam się, ponieważ język blokował drogi oddechowe. Im ból ciała przybierał na sile, tym częściej pojawiały się ataki. To było istne piekło.
Nie miałam już nawet sił, żeby żyć, a tylko, żeby przetrwać. Miałam od 5 do nawet 18 ataków w ciągu dnia. Mój chłopak musiał mnie niemal ciągnąć, jeśli musiałam skorzystać z łazienki. Ból był tak silny, że nie mogłam nosić ubrań, mówić, czytać czy znieść dotyku. Normalne dźwięki i hałasy irytowały mnie, a gdy chodziłam, czułam się, jakbym miała połamane nogi. Byłam tak zmęczona, że potrafiłam zasnąć w środku rozmowy, a intensywne bóle ponownie wywoływały ataki. Czasami zdarzały się dni, kiedy na chwilę udawało mi się uciszyć ból. Próbowałam wtedy wychodzić z psem czy wyjść na zakupy, próbowałam myśleć pozytywnie i być silna, ale za to zawsze trzeba było zapłacić. Morfina przepisana przez doktora nie pomagała. Byłam tak nieszczęśliwa, że poważnie zaczęłam się zastanawiać, czy na pewno chcę walczyć o takie życie.
Spróbowałam olejku CBD i oto, co się stało:
Zdesperowana wybrałam olejek CBD od Nordic Oil, o którym przeczytałam wiele dobrego w internecie. Nie spodziewałam się, żeby miał mi pomóc na coś innego niż lęki i depresja. Miałam nadzieję, że pozwoli mi funkcjonować wystarczająco normalnie. Moje nastawienie się zmieniło, również za sprawą wyszkolonego psa pomocnika, którego dostałam. Była więc nadzieja na przyszłość.
Zdarzył się cud… a ja, pisząc to, płaczę z ulgi i wdzięczności…
Po tygodniu stosowania waszego olejku CBD (500mg) moje bóle zostały na tyle ograniczone, że mogłam nosić ubrania, samodzielnie iść do łazienki, a nawet wyjść popływać.
Znowu mogłam wyjść z psem i z chłopakiem na spacer. Korzystam z olejku już 14 dni, 6 kropel dziennie. To dzięki olejkowi CBD mogę wam w ogóle o tym napisać. Mogę znowu gotować, czytać książki, bawić się z pieskiem, przytulać się, słuchać muzyki, tańczyć w deszczu. Znowu mogę żyć, chociaż troszkę.
Nie twierdzę, że zostałam całkowicie uleczona. Nadal odczuwam ból, zwłaszcza wieczorem. Nie jest on już jednak taki sam, jak wcześniej i nie czuję się już zmęczona 24 godziny na dobę. Czasami nadal dostaję ataków. W ciagu tych 14 dni stosowania olejku CBD miałam ich tylko 15, gdzie zazwyczaj w ciągu dwóch tygodni było ich 94.
Mój świat jest nadal mały w porównaniu do innych, ale doceniam to, że mogę teraz korzystać z jego uroków. Zupełnie nie rozumiem, w jaki sposób olej CBD mógł mi tak bardzo pomóc, gdy wszystkie inne sposoby zawiodły, ale jestem niezmiernie wdzięczna. Mam ogromne nadzieje, że CBD w połączeniu z leczeniem traumy, z którego korzystam, oraz z pomocą psa pomocnika pozwoli mi zrezygnować zupełnie z morfiny. Z niecierpliwością czekam na moment, aż będę mogła znowu spotykać się z ludźmi, być może również będę w stanie pomóc tym, którzy mają podobne doświadczenia jak ja.
Nie mam pojęcia, co przyniesie przyszłość, ale mam nadzieję. Nadzieję, że moja historia może przysłużyć się czemuś dobremu na świecie. Wierzę, że mogę zrobić coś więcej, niż tylko leżeć schorowana w łóżku, nawet jeśli ma to być jedynie wyjście z domu i obserwowanie ptaków w parku, czy zebranie odwagi na wyjście do sklepu, żeby spotkać się z chłopakiem i pieskiem. Coś, na co bym się nie odważyła od roku.
Zwykłe DZIĘKUJĘ jest tutaj tylko pustym, zbyt drobnym słowem. Czuję się, jakbym znowu stała się człowiekiem, a nie tylko cieniem kogoś, kim byłam kiedyś.
(May, lat 41, Stany Zjednoczone)